-Przystań zwykle tłoczna, ale ja umieć wyprowadzić. Ty dać czarna płachta i Pani Ciemność udawać Khandyjska kobieta i tak my móc przejść niepostrzeżeni, ale czemu Wy chcieć kryć?
<Kobieta drgnęła delikatnie na głos Khandyjczyka. Spojrzała się w oczy kapitana i rozchyliła wargi jakby chciała cośpowiedzieć.Chciała powiedzieć dlaczego walczy. Z jej ust jednak nie padło ani jedno słowo. Nie była w stanie mówić>
-Cholera - szepnał - Słuchaj, skocz po moją córkę, dobrze? Bo mamy problem.
Znowu spojrzał na Morgoroth. Patrzył na nią uważnie.
-To jak? - szepnął jej do ucha.
Sheverish
Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
<Patrzyła się na niego uważnie, coś w jej oczach zgasło. Otworzyła usta i wyszeptała> Wieczór..Ciemność... Woda....<Spojrzała się w oczy Kapitana> Zostań... <Spuściła oczy wstydząc sie hańbą. powinna walczyćdo końca. A nie walczyła>
Do kajuty wszedł człowiek wyglądający na styranego przez los... Miał długie czarne po kołtunione włosy i czarną brodę gdzie niegdzie błyszczały mu siwe włosy...
- Kapitanie mamy problem coś leci w naszym kierunku... - powiedział chrapliwie i spojrzał na Morgoroth swoimi szarymi oczami... - załoga nie wie co ma począć kapitanie bez twoich rozkazów...
Westchnął.
-Już idę.
Wyszedł na pokład, nie puszczając Morgoroth z rąk. Spojrzał w niebo. Owszem, załoga nie wiedziała, co zrobić. Niemniej byli już w zatoce. Z pięciu statków w niewielki, ledwie widoczny obiekt celowały balisty, podobnie rzecz miała się ze strażnikami w porcie.
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Shaillya wpadła do kajuty.
- Jestem Ojcze. Wybacz że nie czekałam na twoją zgodę ale faktycznie coś leci w naszym kierunku. Dałam załodze znać by się przygotowali na wypadek.
Sheverish
Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Khandyjczyk poszedł przed kapitanem spoglądając bystrymi czarnymi ślepiami na człowieka co wpadł nagle do kajuty rozpychając się z Khandyjczykiem w progu.
-Ja bronić Pani Ciemność.
Po drodze chwycił córkę kapitana, która wpadła na niego znienacka.
Marynarz podszedł do kapitan stanął po jego lewej stronie...
- Kapitanie tam jeszcze coś leci... i tam!!! - starzec pokazywał po kolej nowe punkty zmierzające w ich kierunku było ich co najmniej siedem...
Westchnął. Zszedł na ląd i zniknął w tłumie razem z Morgoroth. Po prostu rozpłynął się pomiędzy ciżbą.
W głowie kołotało mu się dwa pytania.
Czy nazgule są wodoodporne?
I czy na kilkaset strzał większość powinna trafić czy nie?
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Shaillya widząc jak ojciec wychodzi ruszyła w kierunku załogi.
- Przygotować się do odparcia ataku!
Na statku wybuchł zamęt, ale już nie z takich opresji się wychodziło. Kilka statków naładowało już działa. Każdy chwycił za jakąś broń. Oddała dowodzenie jednemu z piratów po czym sama ruszyła przez miasto. Ludzie i tutaj zaczęli się już przygotowywać chociaż nie dało sie uniknąć ogólnego chaosu. Kobieta popędziła za Kapitanem.
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach