Autor / Wiadomość

Pewnego razu w Śródziemiu...

Pearl
Administrator



Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Buckland (Sieradz)

PostWysłany: Pią 22:45, 23 Maj 2008     Temat postu:


Pearl nadal siedziała w bocianim gnieździe.
- Czy ktoś wie, jak się stąd schodzi?! - wrzeszczała.
Zobacz profil autora
Shaillya




Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 10:25, 24 Maj 2008     Temat postu:


- Hobbita! Zapomniałam! - ruszyła biegiem z powrotem w kierunku statku. Szybko wbiegła na pokład.
- Pearl złap się tej liny po prawo! - krzyknęła do niej i podeszła do burty, gdzie były powiązane ze sobą kłęby lin. Wyjęła nóż.
Zobacz profil autora
Pearl
Administrator



Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Buckland (Sieradz)

PostWysłany: Sob 16:18, 24 Maj 2008     Temat postu:


Pearl złapała się liny.
-Eeeee.... co ty chcesz zrobić?
Zobacz profil autora
Mortis




Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Ithil

PostWysłany: Sob 17:31, 24 Maj 2008     Temat postu:


Staruszek poszedł wolnym krokiem za kapitanem...
Zobacz profil autora
Morgoroth




Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zewsząd

PostWysłany: Sob 17:52, 24 Maj 2008     Temat postu:


<Kobieta otworzyła oczy ale oślepiło ją słońce więc je zamknęła. Wiedziała że Kapitan wyniósł ją ze statku. Że znowu się poddaje. Ale chociaż chciała nie mogła walczyć. Zresztą, czy naprawde chciala? Wyszeptała tylko> wody <i przylgnęł mocniej do mężczyzny. Nie wiedziała czy ją usłyszał bo nie zwolinił kroku, nie zareagował. Zresztą było jej obojętne. Miała nadzieje że Mortis zajmie się Siłami Ciemności . I że jej hańba niedługo się skończy>
Zobacz profil autora
Nathaniel




Dołączył: 19 Wrz 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 18:30, 24 Maj 2008     Temat postu:


Po prostu zniknął w tłumie. Ludzie biegali we wszystkie strony a on zniknął w jednym z setek portowych zaułków, by tam rozpłynął się po prostu w powietrzu.
Ci, co go szukali mogli tylko rozejrzeć się bezradnie.
Zobacz profil autora
Shaillya




Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 20:47, 24 Maj 2008     Temat postu:


- Łap sie i nie marudź! - Gdy hobbitka złapała się lina piratka odcięła ją jednym ruchem. Złapała lecącę Pearl i trzymając ją za rękę wprowadziła w jakiś zaułek.
- A teraz szybko... udamy się przejściami w jedno miejsce...
Zobacz profil autora
Pearl
Administrator



Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Buckland (Sieradz)

PostWysłany: Sob 20:50, 24 Maj 2008     Temat postu:


- Gdzie zniknął kapitan?
Zobacz profil autora
Shaillya




Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 22:33, 24 Maj 2008     Temat postu:


- Eh... mam pewien pomysł, gdzie mógłby być. Ale nie mówmy tu o tym... - ciągnąc hobbitkę za rękę biegłą przed siebie wąskimi uliczkami przeciskając się przez tłum ludzi.
Zobacz profil autora
Sheverish




Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Khand, Daleki Khand

PostWysłany: Sob 23:59, 24 Maj 2008     Temat postu:


Khandyjczyk nie tylko patrzył. W końcu był Khandyjczykiem. Nie jakimś tam cholernym piratem z cholernego okrętu. To był prawdziwy człowiek z kości i krwi, a przede wszystkim z ciężkich warunków życia. Przecisnął się przez tłumy jak młoda koza przeskakuje między owcami. Wskoczył na stojące z boku beczki. Z nich po wozie wyżej na dach parterowego magazynu i przycupnięty biegł po jego grani nie gubiąc bystrym niczym oko stepowego sokoła wzrokiem kapitana i "Panią Ciemność" na jego ramionach. Poprawił uchwyt by nie zginął mu jego topór.

W biegu zdjął swe drewniane sandały. Skoczył w dół i po kilku głowach wykrzykujących przekleństwa przechodniów przelazł na drugą stronę ulicy. Przesunął się po gzymsie. Wlazł wyżej na dach piętrowej Tawerny "Uśmiech Anduiny" trzymając się jedną ręką prymitywnej rynny. Ruszył po szczycie dachu. Przeskoczył na kolejny magazyn z dachu na dach szeregowych domków oddzielonych niezbyt kunsztowną strukturą broniącą przed rozchodzeniem się ognia. Silnymi jak stepowe wierzchowce nogami odbił się z dachu i zleciał w wóz z owocami. Rozbił się w nim z głośnym westchnięciem, ale błyskawicznie wygrzebał z rozstawionego straganu i pognał dalej przy boku ulicy skacząc po szczytach straganów bosymi stopami o mocnych, zahartowanych podeszwach. Gdy kapitan skręcał w uliczkę, Khandyjczyk runął za nim, przetoczył się po bruku rzuciwszy przed siebie swe sandały zagradzając mu drogę. Wstając wzuł je na nogi i uchwycił w dłonie topór.

-Gdzie Ty brać Pani Ciemność?

Odetchnął cicho w końcu. Biegł i skakał za przepychającym się za tłum człowiekiem. Wziął głębszy oddech i już było mu znacznie lepiej. Wziął jedynego nie biegnącego niosącego kogoś w ramionach skubańca na węch. Był mały i brodaty, i miał topór.
Zobacz profil autora
Mortis




Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Ithil

PostWysłany: Nie 21:45, 25 Maj 2008     Temat postu:


Staruszek stanął za Kapitanem...
- Właśnie kapitanie gdzie ją zabierasz?
I po tych słowach kapitan poczuł potworny ból w okolicy żeber... wypuścił kobiet z rąk i osunął się na ziemie... Staruszek trzymał w ręce Sztylet którego klinga rozsypała się w proch... Głos stał się zimny i wyrafinowany... Starze wyprostował się włosy był długie i proste ubranie stała się czarną szatą... Mortis popatrzył na kapitana który patrzył mętnym wzrokiem na niego i Khandyjczyka...
- I co psie myślałeś ,że uciekniesz? - Mortis kopnął kapitana - Teraz nikt ci nie pomoże...
Schował rękojeść w fałdy szaty i podniósł Morgoroth i popatrzył na Khandyjczyka...
- A ty się nie martw jestem jej bratem... Jak chcesz możesz iść ze mną...
Posedł przed siebie skręcił w pare uliczek i wszedł na mały placyk na którym siedziała Viverna... Mortis wsiadł na Viverne trzymał mocno siostre jednął ręką...
- Więc jak Khandyjczyku lecisz ze mną czy nie?
Zobacz profil autora
Pearl
Administrator



Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Buckland (Sieradz)

PostWysłany: Nie 23:00, 25 Maj 2008     Temat postu:


- Pearl wypadła z zaułka, nie zdążyła wyhamować i z rozpędu wpadła na Khandyjczyka, zwalając go z nóg. Topór wypadł z jego ręki, zatoczył piękny łuk w powietrzu i wbił się w szyję wiwerny. Trysnęła czarna posoka. Potwór wił się i wył w agonii, aż w końcu znieruchomiał.
Zobacz profil autora
Sheverish




Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Khand, Daleki Khand

PostWysłany: Nie 23:31, 25 Maj 2008     Temat postu:


-Nie.. nigdzie nie lecieć.

Rzekł Khandish podnosząc się z bruku. Otrzepał ubranie już kolejny raz. Podszedł prędko i wyrwał swój topór z trupa.

-Kapitan niesłusznie zostać zranion. Ty nie musieć go pchnąć. Pchnąć w plecy to nie honor dla czarny wojownik. Nauczyciele z Mordor mówić, że wy siła, a nie podstęp. Teraz ja widzieć, że oni kłamać. Obudzić Ty Pani Ciemność. Ona powiedzieć czy chcieć iść z Ty.

Uśmiechnął się lekko do hobbitki i zacisnął mocniej palce na drzewcu topora.

(chciałem długim i kwiecistym opisem skrytykować Nathanowy opis bezbarwnego znikania w tłumie, żeby uniknąć sytuacji, które są z goła absurdalne jak zgubić kogoś idącego o krok za sobą - widzę jednak, że osiągnąłem całkowicie odwrotny skutek absurdalizacji gry... huh)
Zobacz profil autora
Shaillya




Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pon 12:15, 26 Maj 2008     Temat postu:


- Ojcze! - Shaillya podbiegła do ojca i zaczeła go opatrywać. - Dawaj staruszku nie z takich ran wychodziłeś! Widzisz mnie?
Zobacz profil autora
Mortis




Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Ithil

PostWysłany: Pon 15:45, 26 Maj 2008     Temat postu:


- Drogi Khandyjczyku... Siła jest dobra w bitwie w życiu trzeba używać podstępów... Oni za atakowali też podstępem Minas Morgul... I odpłaciłem im piękne za nadobne... A co do Morgoroth jej miejsce jest w Mordorze na tronie a nie w cuchnącym porcie... Ona musi dokończyć dzieła... Widzisz pierścień na jej dłoni blednie z każdą chwilą umrze jak nie wróci do Mordoru... Po zatem jest wycieńczana ta podróżą...
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 66, 67, 68 ... 85, 86, 87  Następny

 


Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach