Zółty zauważył, że wszyscy sięgają po broń. Nie czekał. Błyskawicznie i błyskotliwie skoczył niżej, uwiesił na toporze i odbił się do masztu nogami wyrywając toporzysko z drewna.. Przeleciał całkiem spory dystans w powietrzu a upadając wytracił pęd uderzając płazem topora pod żebra pirata podnoszącego właśnie łuk.. przetoczył się na bok i stanął za Hobbitką i za beczką. Zerknął nad jej ramieniem w zwój i szybko poleciał oczyma po karcie...
Ja podróżnik z Khand i ja zwiedzać odległe strony i ja móc zapłacić za podróż i ja nie chcieć się bić i złe człowiek mnie atakować i ja dyplomata, ja nie groźny, samoobrona...
Wymamrotał nie do końca składnie. W dłoniach trzymał swój dwuręczny topór.
Tyle ile bedzie trzeba <Odezwał się głos tuż za Kapitanem. Kobieta weyszła blada i słaniajaca się, ukryta gdzieś w zacienionym miejscu. Blada, drżąca, jedną reką podpierała się o beczkę, drugą trzymała na brzuchu> Chyba że najpierw go poszatkujesz, Kapitanie...
- Hm... to chyba dobre cena czyż nie ojcze? Ale tak w ogóle to zastanawiam się jak on się tu znalazł? - popatrzyła na dziwnego przybysza. - Poza tym... jeżeli go nie zabijemy trza by kogoś kto go będzie miał na oku. Tak na wszelki wypadek.
Można odpoczywac będą porwaną? <kobieta skrzywiła się ironicznie i zbladłą jeszcze bardziej. Zmrużyła oczy> Niedobrze mi od tego kołysania. I chce mi się pić. Odprowadzisz mnie, kapitanie?
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach