Khandyjczyk spojrzał na Hobbitkę i ukłonił się lekko.
Już się nie bić?
Podniósł z powrotem ślepia na załogę po drodze omiajatająć spojrzeniem swój topór stanowczo i znacząco obracając go zamiast płazem to ostrzem w stronę załogi.
Pearl Administrator
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394 Przeczytał: 0 tematów
-Myśl, że chwilowo jesteś gościem to będzie łatwiej ci to znieść, moja droga. Na dole dostaniesz wodę i, jeśli masz ochotę, coś do jedzenia.
Zaczął sprowadzać kobietę na dół.
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
- Hm... - Shaillya podeszła blisko do hobbitki i khandyjczyka. - Hm... - zaczęła mu się uważnie przyglądać. - Sądzę, że nie będzie potrzebował na razie broni póki tu jest. Pearl mogłabyś mu przetłumaczyć to co do niego powiem?
Sheverish
Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Lekko ukłonił się w stronę Hobbitki zerkając na nią z góry. Zmierzwił swoją brodę i oparł się na toporze. Wciąż w gotowości z niezbyt wielką dozą zaufania spoglądając na Piratkę zbliżającą się do niego i "tłumaczki".
<Kobieta oparła się cięzko o ramię Nathaniela i spojrzała się na łózko> Wiesz kapitanie... Nie rozumiem do czego jestem Ci potrzebna. Gdybyś mnie zabił albo wyrzucił za burtę, całe Śródziemie byłoby Ci wdzięczne...
Chyab ze... <Spojrzała się głęboko w oczy kapitana> Chyba że chcesz pochwalić się że jako jedyny więziłeś Panią Ciemności... Ale to by Ci chyba nie przyspozylo popularności.... A moze jednak?
Uśmiechnął się lekko sprowadzając ją po schodach.
-Cóż, popularności mi wystarczy. A plany poznasz niebawem, o pani. Ręczę jednak, że nic nie grozi twojemu życiu.
Hmmmm.... <Kobieta chciała wykorzystać to, ze są sami pod pokładem i troche pokokietować Kapitana. Kiedy jednak zobaczyła w odbiciu jego oczu jak wygląda, natychmiast zrezygnowala i odwróciła twarz w drugą stronę> Wiec jestem ciekawa.... Co zrobisz z Khandyjczykiem?
I co? Skujesz mnie lańcuchami i będziesz pokazywał jako maskotkę? "Patrzcie, oto kiedyś groźna Morgoroth, dziś na mojej łasce...." <Kobieta powoli wzieła kubek od kapitana i objęła go dłońmi. Po chwili cofnęła jedną z nich patrząc, w które miejsce wbiła się maleńka drzazga. Podniosła dłoń i wierzchem odgarnęła kosmyki długich włosów przylepionych do czoła. Po chwili znowu spojrzała na dłoń i skrzywiła się nieco> Mógłbyś, Kapitanie? <Wyciągnęła swoją dłoń i spojrzała się prosząco>
Apartament przy ogrodach? <Kobieta zaśmiała się> To wy w Umbarze macie ogrody? Pewnie jeszcze...wiszące? <Uśmiechnęła się> i nie boisz się że Ci ucieknę? A może postawisz niedaleko mnie Twojego sługę aby mnie pilnował? A co do drzazgi... chyba nie trzeba medyka by ją wyciągnąc?
-Już mówiłem, uważaj się za mojego gościa. I nie, będę cię strzegł osobiście albo będzie to czyniła moja córka.
Zaśmiał się.
-A co ogrodów zawiodę cię, ale zwykłe. Pokaz tę drzazgę.
Ogród... Ja nie wiem jak on wygląda... Ma wstręt do wszytskiego co nie jest czarne i zniszczone... A dłoń... <Podała mu kruchą białą dłoń zgiętą w nadgarstku i uważnie przyptrywała się jak wyjmuje drzazgę> Niewątpliwie lepiej czuje się w Twoim towarzystwie Kapitanie. Z Twoją córką nie mam za dobrego kontaktu. i wątpie by Pani Ciemności i piratka kiedykolwiek się polubiły. Obie rządamy czegoś za coś... Auć!
-Cóż, a więc musisz przywyknąć na jakiś czas do Umbaru. To ruchliwe, pełne życia i kolorów miasto. A ja będę miał tam sporo pracy, moja władza nie jest jeszcze pewna.
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach