Deszcz uderzał o sylwetki zgromadzonych na brzegu. Błyskawice rozrywały niebo jakby świat miał się zaraz skończyć, rzeka pędziła niosąc ze sobą serie niebezpiecznych odłamków.
I nagle kapitan rzucił się na córkę. Przeturlali się po mokrym pasku. Pirat niemal natychmiast stanął na nogi, swoim ciałem zasłaniając córkę.
W miejsce, gdzie stała przed chwilą Shaillya była wbita strzała.
Elfia strzała.
Pearl Administrator
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394 Przeczytał: 0 tematów
Pierścień z szafirem, podarunek elfów, rozbłysnął jasnym światłem. Pearl uniosła dłoń z pierścieniem tak, by elfy mogły go zobaczyć. Drugą ręką wyciągnęła miecz z pochwy.
- Morgoroth zajmij się piratami i hobbitką!!! Elfy są moje!!!
Mortis poderwał się i wyjął miecz... Rozległ się świst strzał... głuchy dźwięk... Trzy strzał trafił Mortisa w klatkę piersiową i odbił się od niej...
- I co psubraty, długo uchę kundle tego się nie spodziewałyście... Tak to zbroja Samego Mrocznego Władcy...
Mortis założył hełm... I zaczął biec w stronę lasu... I znowu zapłonął żądzą zemsty do wszystkiego co dobre....
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
<Kobieta położyła rękę na brzuchu kocim gestem i spojrzała się na piratkę> Kiedy kochanie, ja wcale nie mam zamiaru was zabijać. Zrobią to elfy <uśmiechnęła się szelmowsko> Sama widziałaś. Mało tego: uratuję was jeśli dostanę list. <spojrzała siękapitanowi prosto w oczy po czym spojrzała na jego córkę> I nie rób kotku takiej miny. Dajcie list a nic wam się nie stanie. Innaczej...Będę musiałą ten list składaćkawałek po kawałku- a jeśli ktokolwiek z was przezyje <tutaj spojrzała się na hobbitkę> będzie najprawdopodobniej składał pozostałych> o ile będzie miał coś składać...więc jak?
Uśmiechnął się lekko. Wiedział to. To był moment wyboru.
-Pani...ja naprawdę nie mam tego listu.
Rzekłszy to złapał córkę za rękaw i rzucił się w nurt rzeki. Pewnym ruchem objął jedną ręką niesioną przez wodę kłodę, drugą mocno trzymał córkę. Pęd rzeki porwał ich ze sobą.
Mortis porwany przez wir walki z Elfami... Usłyszał krzyk swojej siostry dostrzegł pirata trzymającego kłodę i płynącego z nurtem rzeki... Wydał z siebie przeciął wrzask w ten z nad lasu wyleciał Viverna... Mortis rozpłatał ostatniego elfa i wskoczył na Viverne po czym... zaczął ponaglać Viverne do lotu...
Zanim Viverna pojawiła się na rozkaz Mortisa kapitan, wraz z córką, zniknęli za zakrętem. Kłoda, której się trzymali niosła ich coraz dalej, wypatrzenie ich w tej zawierusze czy też sama pogoń w czasie burzy wydawała się niemożliwa.
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Shaillya trzymała się z całych sił ojca. Prąd był tu naprawdę silny a zimna woda szybko wychładzała ciało.
- Jak za dawnych czasów... - siląc się zdołała powiedzieć to do Nathaniela.
Zaśmiał się. Widać, że ma nierówno pod sufitem. Podciągnął córkę bliżej siebie i objął ją w pasie.
-Jak za dawnych czasów. Trzymaj się mnie, może z tego wyjdziemy.
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
"A mnie zostawili!" - pomyślała Pearl, po czym skoczyła do rzeki za piratami. Rzeka była wzburzona. Pearl walczyła dzielnie z prądem, ale czuła, że traci siły. Zachłysnęła się wodą. "Zaraz się utopię" - nie chciała dopuścić do siebie tej myśli. Zebrała znów wszystkie siły, lecz prąd był zbyt silny. Nie minęła chwila, a znalazła się pod wodą.
<Kobieta sięgnęła do wody ręką i zaparła się całym ciałem by wydobyć hobbitkę z wody> Szlag by to... <mruknęła> zwiał mi. No nic, teraz mam hobbitkę, zobaczymy jacy z piratów są przyjaciele... <gwizdnęła na vivernę, mając przeczucie że coś cały czas siedzi za jej plecami> A Mortisa nie ma... Kobietom w ciąży powinno zabraniać się noszenia takich ciężkich rzeczy... Sauronie <Kobieta zbladła i puściła hobbitkę na brzeg> Musze to zrobić... <jęknęła po czym uklękła na ziemię i zwymiotowało. Podniosła się i, wciąz blada, wpakowała nierzytomną hobbitkę na vivernę po czym odleciała do Czarnego Domu>
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Burza cisnęła viverną jak szmacianą lalką. Bestia zawyła przeraźliwie, gdy błona na jej skrzydłach rozdarła się uderzając o drzewo. Zarówno kobieta, jak i hobbitka stoczyły się z jej grzbietu na ziemię.
Tymczasem elfy zniknęły. Kto wie, może poszli sprowadzić posiłki? A może tylko się przegrupować?
Prąd niósł belę drewna, której trzymał się pirat. Na jednym z zakrętów rzeka wyrzuciła ich na brzeg.
-Pięknie, kurwa, pięknie - mruknął kapitan leżąc na piaszczystym brzegu.
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach