- To jak ojcze? - Shaillya popatrzyla na ojca trzymajac w ręku miecz. - Nie wiem komu można z nich zaufać. Najpierw z tobą idą a potem atakują... - Tu spojrzała na Mortisa.
Zmarszczył brwi. Wbił szablę w ziemię przed sobą i ściągnął swój sięgający kolan obszyty srebrnymi nićmi płaszcz. Rzucił go lekko do kobiety.
-Ubierz się, pani. Nie wypada, by dama chadzała nago po lesie. Chyba, że to jakaś nowa, północna moda - rzekł, patrząc jej w oczy.
Pearl Administrator
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394 Przeczytał: 0 tematów
<Kobieta podała mu rękę i pomogła wstać po czym zarzuciła na siebie szatę pozostawioną przy wejściu do jaskini. W krzakach coś siedziało ale ona nie bardzo potrafiła rozplznać co to. Spojrzała na hobbitkę> Zabij mnie... Jeśli chcesz zrób to- ja nie mam teraz broni. Kapitanie < Spojrzała się na pirata> Pan poleci z Hobbitką i córką na mojej vivernie a ja polece z Mortisem <Pogłaskała brata po policzku i dała mu znak który przekazywali sobie jeszcze przed Czasami Klęski> Viverna nie zrobi nic bez rozkazu więc prosze się nie obawiać...
Pearl Administrator
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394 Przeczytał: 0 tematów
- Hm... najpierw chcesz nas zabić teraz oferujesz gościnę. Podobnie z twoim bratem, który na początku jest nazwijmy to miły po czym rzuca się na nas z chęcią mordu. Jaki jest powód byśmy mieli ci zaufać? - spojrzała na kobietę stając obok Kapitana.
Uśmiechnął się kącikiem ust. W oddali błysnął piorun na chwilę oświetlając jego groźnie wyglądającą twarz.
-Odejdź, pani. Zabierz brata. Nie mam powodów, by wam ufać.
Daj mi więc list panie. A odejdziemy i nie będziemy was niepokoić... <Kobieta uśmiechnęła się słodko> Nie chcemy niczego więcej... Chyab że... że go nie oddasz i ujawnisz tutaj jego treść...
Ten który masz w kieszemi psi synu... - rzekł zrywając fragment zwęglonej skóry która zaczeł szybko zarastać... - I na przyszłośc nie rzucaj pochodnią bo to bójda że na nas to działa... A to coś w krzakach sobie viverny zjedzą... Prawda Siostro?
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Shaillya spojrzała na Pearl. Na ojca i w końcu na dwie postacie przed nimi.
- Eh... - wyciągnęła ostatnią butelkę rumu pociągnęła porządnego łyka, tak jak uczył ją ojciec, otarła usta wierzchem dłoni i podała butelkę ojcu. - Rumu?
<Kobieta spojrzała na nią zaskoczona> Schowaj to dziecko, jeszcze Ci zaszkodzi.. <Spojrzała się na Kapitana> Oddaj list lub <pochyliła się dając znak kapitanowi by nachylił się bo chce mu coś szepnąc do ucha, po czym wyprostowała się i spojrzała na Mortisa> Schowaj broń Mortisie. Nie będzie Ci potrzebna. Więc jak kapitanie? <rzuciła słodkie spojrzenie na mężczyznę> Oddasz list, przeczytasz go na głos czy... przyłączysz się by dostać najlepsze statki, wierną załogę, góry złota i kontrakty o jakich inni piraci mogą marzyć?
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach