<Mortis wylądował za bram, Orkowie zaczęli szykować się do walki. Mortis powoli szedł z viverny popatrzył po Orkach wielki Mordorski Uruk wystąpił z szeregu>
- Czego ty chcieć ?
- Zejdź mi z drogi jestem jednym z dziewięciu... Zejdź jeśli ci twoje nic nie warte życie jest miłe...
<Mortis popatrzył na Uruka... Ten widział jego puste oczy podobne do rybich, widział w nich rządze mordu, widział ogień, śmierć i krew, dużo krwi... Uruk wzdrygnął się i ustąpił... Mortis minął go bez słowa i wszedł do wieży... Szedł długo po kamiennych schodach, kiedy doszedł do komnaty na szczycie otworzył powolny ruchem zranionej ręki drzwi....>
-Wróciłem Siostrzyczko...
<powiedział do kobiety stojącej w głębi mrocznej komnaty...
Piratka pochyliła się nad nią po czym chwyciła ją - Ale fajne - uśmiechnęła się - popatrzcie na to - odwróciła się w ich kierunku trzymajac szkatułkę w wyciągnietych dłoniach by mogli się jej przyjrzeć.
<Kobieta początkowo nei poruszyła się tylko patrzyła przez okno> Niedługo wszystko będzie w czerni. W tej pięknej, aksamitnej, otulającej czerni... <Odwróciła się kładąc rękę na brzuchu i spojrzała się głęboko w oczy Mortisa> Trzeba wychodować nową Armię. Jeszcze trochę i Ci zaczną tu wpuszczać kogo popadnie... <Odeszłą od parapetu i usiadła w głębokim tronie z czarnego aksamitu> Czego więc pragniesz? Zawsze chciałam żebyś był dobrym wujem dla mego dzieckam a Ty tak bronisz się przed tą rolą... Nie zabijesz go- to dziecko Noldora nie jesteśw stanie go zabić. Nie teraz i nie tutaj kiedy ja go bronię. Zostań z nami. Bez rąk nie zdziałasz wiele ale razem zawsze możemy więcej a mojemu dziecku przyda się wzór męskości <Wstała i przeszła się po komnacie. Ku zdziwieniu Mortisa coś zastukało o podłogę- stukało miarowo jak...obcasy?> Nie musimy zabijać wszytskich- chcemy zając to co powinno byćnasze od zawsze <Podeszla do Mortisa i położyła mu dłoń na ramieniu> Zostań z nami- wszyscy tego chcemy
Pearl Administrator
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394 Przeczytał: 0 tematów
-hm... otworzę ją - położyła szkatułkę, zbadała zamek i zaczęła w nim grzebać. po dobrych pięciu minutach szkatułka otworzyła się - Ojej... spójrzcie co jest w środku!
Mortis zaczął patrzeć głęboko w jej oczy. W jego martwych rybich oczach zapłonął płomień, wieczny ogień. Taki jaki znała z dawnych lat. Zakrwawiona dłoń Mortisa przesunęła się w kierunku rękojeść miecza. Wyciągnął go powoli i chwiejnym krokiem podszedł do ściany zawiesił miecz na dwóch żelaznych bolcach.
- Czy wiesz dlaczego mimo tylu ran jestem wstanie dalej walczyć? Wiesz? Dlatego że ja żyje walką... Cierpienie, ból a nawet kalectwo.... Czy nawet śmieć jest niewielką ceną za tę... Przyjemność... Nawet teraz mógł bym wytłuc wszystkich tępych Uruków, Orków czy Trolli... Ale po co? Gdzie jest przyjemność walki... Nie ma już godnych przeciwników w całym Śródziemiu... Nieprawdaż Jaskółeczko?
Mortis obrócił się w kierunku okna... Popatrzył na góry i czarne chmur nad ich szczytami...
Oczywiscie ze tak <kobieta podeszla do niego i polozyla mu reke na ramieniu>.. Pamietasz czasy Przed TYM? Kiedy bylismy...normalni? Ludzccy? Kiedy się mną opiekowałeś? Obiecałeś mi że będziesz to robiła nadal. będziesz chronił mnie i moje dzieci. Dotrzymaj obietnicy. A przeciwnicy do walki... <Popatzyła w dal myśląc o postaciach które niedawno spotkała> Znajdą się... Zastępy elfów, ludzi, krasnoludów... Znajdą się...
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach