Autor / Wiadomość

Pewnego razu w Śródziemiu...

Shaillya




Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pią 14:40, 06 Cze 2008     Temat postu:


- Au... nie krzycz tak - powiedziała do Hobbitki. Podbiegły razem do Kapitana i Eothaina.
- To co... - spojrzała na ich obu - Wszystko ustalone? Ehm... Nie jesteś zły Tato? - uśmiechnęła się do Ojca.
Zobacz profil autora
Pearl
Administrator



Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Buckland (Sieradz)

PostWysłany: Pią 17:34, 06 Cze 2008     Temat postu:


- Co teraz zrobimy? Ten Khandyjczyk nie wie, co mu grozi.
Zobacz profil autora
Morgoroth




Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zewsząd

PostWysłany: Sob 13:04, 07 Cze 2008     Temat postu:


<Kobieta otworzyła oczy i potoczyła niewidzącym spojrzeniem po wnętrzu> Nau kul-dhog ... Ghashn krankluk baiurz... <Po czym zamknęła oczy i zemdlała>
Zobacz profil autora
Eothain




Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:22, 07 Cze 2008     Temat postu:


Przez chwilę poczuł jej obecność... Wiedział już, w którą stronę należy ruszyć. A potem obecność Morgoroth znikła...
- Kapitanie musimy się spieszyć! - krzyknął Nazgul - puszczając się pędem w uliczki Umbaru i dokonując jednocześnie przemiany.


Eothain nie wiedział co się dzieje. Nagle utracił władzę nad swoim ciałem. Mógł tylko patrzeć. Po chwili stracił przytomność.

Nazgul miał w tej chwili pełną kontrolę nad ciałem, które dzielił z Rohańczykiem.
Zobacz profil autora
Sheverish




Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Khand, Daleki Khand

PostWysłany: Sob 13:52, 07 Cze 2008     Temat postu:


Khandyjczyk znów się nad nią pochylił.

-Pani Ciemność? Pani Ciemność?

Przyglądał jej się ostrożnie zerkając czy rana się zasklepiła.
Zobacz profil autora
Morgoroth




Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zewsząd

PostWysłany: Sob 13:58, 07 Cze 2008     Temat postu:


<Rana ani myślała się zasklepić. Sączyła się z niej krew, sprawiając że oddech nieprzytomnejkobiety stawał się coraz płytszy i szybszy. Kobieta stawał się bledsza i coraz bardziej niewyraźna>
Zobacz profil autora
Eothain




Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:13, 07 Cze 2008     Temat postu:


Nazgul biegł co sił uliczkami Umbaru roztrącając przechodniów i nie oglądał się za siebie. Miał nadzieję, że Kapitan za nim nadąży. Zaczął już recytować odpowiednie zaklęcia, które miały utrzymać Morgoroth przy życiu. Wiedział, że ma mało czasu...
Wzywał równocześnie na pomoc Mortisa i wszystkie sługi Ciemności, które mogły mu pomóc.
Zobacz profil autora
Pearl
Administrator



Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Buckland (Sieradz)

PostWysłany: Sob 15:06, 07 Cze 2008     Temat postu:


Pierścień w sakiewce Nathaniela rozjarzył się błękitnym blaskiem.
Zobacz profil autora
Sheverish




Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Khand, Daleki Khand

PostWysłany: Sob 15:28, 07 Cze 2008     Temat postu:


Dyplomata ponowił próbę opatrunku. Stracił jednak większość nadziei, mimo to chciał spróbować jeszcze raz. Nie był i tak pewny czy materialne opatrunki pomogą eterycznej istocie leżącej na brudnym łóżku w tawernie Umbaru.
Zobacz profil autora
Nathaniel




Dołączył: 19 Wrz 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 20:11, 07 Cze 2008     Temat postu:


Biegł za nazgulem. Nie obchodziło go, co się stanie. Po prostu chciał JĄ odnaleźć. W końcu wpadli do jednej z portowych tawern. Biegiem wbiegli na górę, po czym kapitan barkiem wyważył drzwi. Pociemniało mu przed oczyma. Zaklął, gdy z kącika ust poleciały krople krwi.
A w okoju ujrzał Khandyjczyka i Morgoroth...
Zobacz profil autora
Eothain




Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:27, 07 Cze 2008     Temat postu:


Nazgul rzucił się do przodu i uklęknął przy łóżku odpychając Khandyjczyka niezbyt delikatnie. Zależało mu przede wszystkim na czasie. Złapał Morgoroth za rękę, a drugą położył jej na czole. Było zimne, ale nie było jeszcze za późno. Zdążył w ostatniej chwili.
- Ashi ar nazg kur. Im nan dul - zaczął pośpiesznie szeptać stare mordorskie zaklęcia.
Szept był coraz szybszy i coraz mniej można było z niego zrozumieć. W pomieszczeniu pociemniało. Trwało to dosyć długo.
- Ash nazg durbatuluk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrankatuluk agh burzum-ishi krimpatul. - wymówił najpotężniejsze i najstarsze z mordorskich zaklęć. Pierścień na jego palcu i pierścień na palcu Morgoroth rozjarzyły się czerwonym świateł i rozgrzały. Poczuł nawet przez chwilę obecność Mortisa. Gdziekolwiek był nie mógł pozostać obojętny na tak potężną magię. Kontury ciała Morgoroth zaczęły się wyostrzać. Otworzyła na chwilę oczy.
- Siostro... Zdążyłem... - wyszeptał Nazgul i zemdlał.


Na podłodze, przy łóżku leżał Eothain. Był nieprzytomny, ale żył. Kto wiele ile kosztowało go tak długie poddanie się władaniu Nazgula i taka bliskość złowrogiej magii?
Zobacz profil autora
Shaillya




Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 20:39, 07 Cze 2008     Temat postu:


Piratka wpadła przez otwarte drzwi. Zobaczyła leżącego na podłodze Eothaina i od razu do niego podbiegła. Złapała go za rękę a dłoń położyła na głowie i sercu. Spojrzała też na leżącą Morgoroth i Ojca.
- Co tu się stało?
Zobacz profil autora
Nathaniel




Dołączył: 19 Wrz 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 20:51, 07 Cze 2008     Temat postu:


Przyklęknął przy Morgoroth. Ujął jej dłoń w swoje.
-To długa historia. Skocz może po gwardię pałacową?
Zobacz profil autora
Shaillya




Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 21:01, 07 Cze 2008     Temat postu:


- Ale Eothain? Co mu jest? - patrzyła na lezącego rohańczyka, jej twarz przybrała smutny wyraz.
- Tak gwardia... pomoc... - wybiegła szybko. Minęło kilka minut a już była z powrotem z ludźmi z gwardii pałacowej.
Zobacz profil autora
Nathaniel




Dołączył: 19 Wrz 2007
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 21:09, 07 Cze 2008     Temat postu:


Sprawdził puls rohirima. Słaby, ale regularny i stabilny. A więc nie było źle. Uśmiechnął się krzywo i spojrzał na Khandyjczyka.
To był naprawdę paskudny, wilczy uśmiech.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 74, 75, 76 ... 85, 86, 87  Następny

 


Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach