-Długo nie spał i zemdlał po tym biegu. Nie martw się, musi tylko wypocząć. - powiedział, nie spuszczając oka z Khandyjczyka. Objął córkę ramieniem i wyprowadził ją. A potem poszli za noszami, na któr ...
Sprawdził puls rohirima. Słaby, ale regularny i stabilny. A więc nie było źle. Uśmiechnął się krzywo i spojrzał na Khandyjczyka.
To był naprawdę paskudny, wilczy uśmiech.
Biegł za nazgulem. Nie obchodziło go, co się stanie. Po prostu chciał JĄ odnaleźć. W końcu wpadli do jednej z portowych tawern. Biegiem wbiegli na górę, po czym kapitan barkiem wyważył drzwi. Pociemni ...
Ruszyli w miasto. Nikt ich nie zatrzymywał. Po rumie ból płynący z rany trochę zelżał. Co jakiś czas kaszlał, ale z ust nie ciekła krew. To chyba dobry znak, pomyślał kapitan.
-Chodźmy do osoby - rze ...
Szybko wsunął spodnie i potrząsnął głową. Spojrzał na rum. Uśmiechnął się kącikiem ust. Co on, stary pijak mógłby jej zaoferować.
Ta myśl wstrząsnęła nim. O co mu chodzi?! Jej? Zaoferować?!
Psiakrew ...
-Nic się nie stało. Posłuchaj, musimy odszukać lady Morgoroth.
Kapitan schował pierścień do sakiewki. Liczył, że jeśli nie będzie go dotykał, nie będzie sprawiał jej bólu.
Jej. Co dla niego znaczyła ...
Spojrzał na pierścień. Jego serce zabiło mocniej. Nie parzył już, był chłodny. Zimny. Obojętny.
Kapitan podniósł się ciężko. Zakaszlał.
-Co muszę zrobić, by ją ocalić?
Kapitan patrzył znacząco na Rohańczyka. Ciszę w niewielkim pomieszczeniu można było niemalże dotknąć i pokroić.
Kapitan tylko patrzył.
-Dobrze, dostaniesz jej rękę. I pół królestwa, jak wyciągnę kop ...