Mogę Ci pomóc ją umocnić, ale musisz zaoferować mi coś w zamian <znów spojrzała się w oczy kapitana po czum spuściła wzrok> abstrachując... wyjąłeś już?
Unosi drzazgę na wysokość twarzy i macha nią znacząco.
-Spokojnie, moi...wrogowie polityczni zginęli pod Minas Morgul. Teraz to kwestia porządku. Ty pomożesz mi w czymś innym, pani. Ale to w swoim czasie.
Gdyby nie to że przez tyle lat rządziła Siłami Ciemności, to zaczęłabym się Ciebie bać. Długo jeszcze będziemy płynąć? Szczerze mówiąc, nienajlepiej czuje się na wodzie. I... co z moim Pieszczochem?
Skinął głową.
-Śpij dobrze. W Umbarze zajmą się tobą medycy. A teraz pójdę się tym żółtym zająć.
Poprawił koronę.
-Ale to, psiakrew, niewygodne. - mruknął.
- Spróbuję, chociaż mój Haradzki jest nieco zardzewiały. Nie mówię niestety po Khandyjsku, ale to podobne języki, więc nasz towarzysz powinien zrozumieć.
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
- A więc przedstaw mnie. Jestem Shaillya córka Kapitana Nathaniela, pana tego statku i nie tylko. Niech odda broń jako pasażer nie będzie mu potrzebna, a nie chcę by ktokolwiek z moich ludzi ucierpiał. - Spojrzała znacząco na Khandyjczyka.
Przeszedł obok mówiąc szybko.
-Płacisz za siebie i swój bagaż, cena nie podlega negocjacji, jak ci nie pasuje skacz za burtę. Płyniemy do do Umbaru a tam się rozstajemy. Pasuje?
Nie czekając na odpowiedź zabrał się za olinowanie.
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Mortis stał na półce skalnej we wnętrzu Góry Przeznaczenia patrzył się jak leniwie płynie lawa... Rzucał małe kamyczki w płomienną rzekę... I rozważał o śmierć... swojej śmierci... W końcu jego pierścień może zostać tu zniszczony i wtedy on umrze... Stał i patrzył w płomienną rzekę...
Myślał o swojej siostrze... I jak zginęła... Z jego i tylko jego winy... Stał i patrzył w płomienną rzekę... Miortis odszedł sześć stup od krawędzi aby wziąć rozbieg... Do skoku w nieznane...
<Kobieta leżąć na posłaniu pomyślała o bracie. Czy zyje? co robi? Fale sprawiały że wszystkie jej wysiłki porozumienia się z bratem były daremne. Zezłościła się. 'Znowu mnie zostawił. Nie próbował mnie ratować, nie próbował nawet pomścić mojej smierci'... Po czym zasnęła ukołysana falami>
[Nie mam do końca pewności czy to na pewno jest hiszpański, bo się dopiero, uczę i nie miałam jeszcze trybu rozkazującego, ale co tam...] Ella se llama Shaillya. Es una hermana de Nathaniel, el capitan. Llevar tus armas, por favor. No necesidad por la arma. Pero tienes que pagar por adelantado. Viajamos a Umbar - powiedziała Pearl z wysiłkiem. Jej haradzki nie był zbyt mocny. - Rozumiesz? - dodała, patrząc na wędrowca.
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach